Podczas ostatniej kontroli obszarów działania MPC przez Społeczn? Inspekcję Pracy doszło do zdarzenia potencjalnie wypadkowego przy wyjeĽdzie z G-70. Na głowy (niemal dosłownie) inspektorów posypały się puste opakowania, które spadły podczas przejazdu przez „szybkozwijkę”, po czym lotem swobodnym zmierzały w stronę posadzki. Przyczyn? prawdopodobnie był zbyt wysoki i niestabilny załadunek.

Nie było to jedyne niedopatrzenie wykryte przez sipowców. W dalszym ci?gu na linie produkcyjn? trzeba ręcznie przepychać wózki waż?ce więcej niż dopuszczalne 450 kg, a na pulpitach wózków Dolly brak informacji o wezwaniach przekraczaj?cych dopuszczaln? masę. Jednocze?nie stan techniczny platform budzi znaczne zastrzeżenia. Wykryto m.in. uszkodzone gniazda dyszla, blokady rack’ów niczego nie zabezpieczaj?ce na zakrętach oraz zaczepów uniemożliwia poł?czenie z ci?gnikiem z pozycji kierowcy. Trzeba zatem ręcznie przyci?gać platformy do ci?gników. A nie każdy ma strongmanowskie zapędy i posturę Pudziana.

Być może przepychanie kilkusetkilogramowych ładunków ma być swoist? rozgrzewk?. W hali G-10 nie ma bowiem instalacji grzewczej, a w G-70 problemem jest utrzymanie stałej temperatury.

Poważne konsekwencje może natomiast mieć fatalne oznaczenie dróg ewakuacyjnych. W hali G-10 mog? one służyć do testów z orientacji, a w G-20 pod?wietlone oznaczenie drogi ewakuacyjnej prowadzi do wyj?cia zaklejonego czarn? foli? i zastawionego sprzętem transportowym! W przypadku zdarzenia wymagaj?cego szybkiej ewakuacji będzie tam można trenować skok przez wózki. Dyscyplinę wprawdzie nie olimpijsk?, ale mocno ekstremaln?, zwłaszcza w gęstym dymie. Wszystkim, którzy zaczn? przekonywać, iż w razie pożaru wózki się przepchnie warto przypomnieć, że podczas niedawnej tragedii w Kamieniu Pomorskim wyj?cie ewakuacyjne zastawiały rowery.

Przełożeni z MPC maj? w ci?gu 14 dni usun?ć niedoci?gnięcia i potencjalne zagrożenia wykryte przez społecznych inspektorów pracy.