Nawigacja

Aktualnie online

-> Gości online: 4

-> Użytkowników online: 0

-> Łącznie użytkowników: 60
-> Najnowszy użytkownik: wojtek

Ostatnie artykuły

Polecamy

Tygodnik Sląsko Dąbrowski

Tygodnik Solidarność

Krewniacy

Grosik

Fundacja Kolosy

Zobacz statystyki

Twój adres IP

18.225.175.247

Ostatnie zdjęcie

Przetłumacz stronę


Losowe zdjęcie

Najczęściej czytane

Najchętniej pobierane

Powitanie

Elektryczne widmo


Kwestia zapewnienia stabilnych miejsc pracy i zatrudnienia w sytuacji notowanego spowolnienia oraz niepewnej sytuacji na rynkach motoryzacyjnych, a także wpływu nowych technologii na przyszyły poziom zatrudnienia zdominował debatę podczas mającego miejsce 21-23 marca 2019 posiedzenia Krajowej Sekcji Przemysłu Motoryzacyjnego NSZZ Solidarność. Dla nas bowiem zasadnicze znaczenie ma przyszłość pracowników oraz ich rodzin.

Niestety przestawione analizy – zarówno niezależne, jak i opracowane przez zrzeszający pracodawców Polski Związek Przemysłu Motoryzacyjnego – nie nastrajały optymistycznie. Z jednej strony spadające prognozy sprzedaży nowych aut (dodatkowo pogłębione obowiązkowymi obecnie nowymi testami spalania i emisji WLTP oraz kryzysem diesla), z drugiej niestabilność polityczna – zarówno spowodowana zamieszaniem wokół Brexitu, jak i polityką celną USA – zaś z trzeciej promowanie napędu elektrycznego, który zachwyca ekologów, ale już niekoniecznie nabywców samochodów.

Zresztą samochody elektryczne niosą za sobą poważne zagrożenia dla branży motoryzacyjnej i naszych miejsc pracy. Elektryki choć sporo droższe są znacznie prostsze mechanicznie, co sprawia, że ich wykonanie wymaga zdecydowanie mniej robocizny. W przypadku całego samochodu z uwzględnieniem części zamiennych i przeglądów (jak podaje UBS: elektryczny Chevrolet Bolt pierwszy przegląd ma po przejechaniu 240 tys. km, dla porównania VW Golf – po 16 tys. km, czyli piętnaście razy wcześniej!) spadek robocizny oceniany jest nawet na 60 proc. Jednak, jak szacuje Daimler, produkcja silników elektrycznych wymaga od 80 do 90 proc. mniej robocizny niż silników spalinowych. To właśnie silniki, komponenty mechaniczne oraz części zamienne generują spadek zapotrzebowania na pracę przy produkcji elektryków.

Nie oznacza to jednak automatycznie zysków producentów, zwłaszcza, że robocizna w koszcie całego samochodu stanowi raptem parę procent. Jednocześnie w przypadku aut elektrycznych około połowy (czyli 50 proc.) ich wartości stanowi cena baterii i trafia do ich wytwórców. Z Korei Południowej (LG Elekctric) lub Chin... Co gorsza ten ostatni kraj praktycznie kontroluje dostęp do strategicznych surowców potrzebnych do produkcji pojemnych baterii.

Ponadto nawet te najbardziej pojemne poważnie ograniczają obecnie zasięg elektryków. Nie mówiąc już o problemach z ładowaniem oraz kosztem ekologicznego auta. Tymczasem cena jest w dalszym ciągu podstawowym kryterium decydującym o wyborze pojazdu przez kupującego. W efekcie auta elektryczne stanowią obecnie jakieś 1,5 proc. sprzedaży samochodów. Słowem margines, ale ideologiczną decyzją polityczną – np. wysoką akcyzą na pojazdy spalinowe – może zostać wymuszony relatywny popyt na elektryki, zabijający całą branżę (gdyż łączna sprzedaż drastycznie spadnie). I żadnym pocieszeniem nie jest twierdzenie, iż przecież trzeba będzie zbudować infrastrukturę dla prądożernych pojazdów, co sprawi, że wzrośnie zapotrzebowanie na gniazdka i wtyczki elektryczne...



Poleć tego news'a
Podziel się z innymi: Facebook Google Live Reddit StumbleUpon Tweet This Yahoo
HTML:
Facebook - Lubię To:


Wygenerowano w sekund: 0.04
7,587,841 unikalne wizyty