Nawigacja

Aktualnie online

-> Gości online: 5

-> Użytkowników online: 0

-> Łącznie użytkowników: 60
-> Najnowszy użytkownik: wojtek

Ostatnie artykuły

Polecamy

Tygodnik Sląsko Dąbrowski

Tygodnik Solidarność

Krewniacy

Grosik

Fundacja Kolosy

Zobacz statystyki

Twój adres IP

52.14.182.21

Ostatnie zdjęcie

Przetłumacz stronę


Losowe zdjęcie

Najczęściej czytane

Najchętniej pobierane

Powitanie

Fikcja samozatrudnienia

Polska goni Argentynę, lidera w produkcji jednoosobowych firm. W Europie wyprzedza nas tylko Hiszpania. Jeste?my naprawdę ?wietni w kreowaniu pseudoprzedsiębiorców. Prawie co 10. Polak, pracuj?c na etacie, jest wła?cicielem firmy.
Tomasz Bychowski zarabia ponad 12 tys. zł miesięcznie i płaci zaledwie 19 proc. podatku, bo ma własn? działalno?ć gospodarcz?. Może wliczyć w koszty kupno nowego laptopa, raty za samochód i wynajem mieszkania. W firmie, w której pracuje, wszyscy maj? własn? działalno?ć. - To się po prostu opłaca - mówi.
To, co dla Bychowskiego i 5 proc. samozatrudnionych (taki odsetek w tej grupie deklaruje, że zrezygnowało z etatu z własnej woli) jest dobrym interesem, dla większo?ci zakładaj?cych działalno?ć gospodarcz? jest przeklętym przymusem ekonomicznym.
Michał Koniarski z Poznania założył firmę transportow? dwa lata temu, inaczej mógłby szukać zleceń na przewóz ze ?wiec?. Dzi? jego jednoosobowa firma pracuje dla prywatnego spedytora, a ten z kolei dla kolosa - firmy Vos Logistics. Koniarski po odliczeniu kosztów wyci?ga miesięcznie 3 tys. zł, ale sam musi opłacić ZUS i 19-proc. podatek. Nie s? to kokosy jak na wła?ciciela firmy i to posiadaj?cej ciężarówkę wart? 150 tys. zł. - Nikt dzi? etatu kierowcy mi nie da. Nie mam ani urlopu, ani opieki lekarskiej, nic, żadnego socjalu, za wszystko muszę płacić sam - skarży się. - Żyję ze zleceń tylko od jednej firmy. Z innymi nie wolno mi współpracować. Całe ryzyko jest po mojej stronie - żali się kierowca.

Propozycja nie do odrzucenia

Takie ryzyko ponosi już 2 mln Polaków. A to oznacza, że propozycję nie do odrzucenia od swoich szefów dostał już co czwarty pracuj?cy. Z ostatnich badań przeprowadzonych na zlecenie Ministerstwa Nauki i Informatyzacji wynika, że 24 proc. pracodawców zatrudnia byłych pracowników prowadz?cych teraz własn? działalno?ć gospodarcz?.
W?ród przedsiębiorców mamy już nie tylko kierowców, kurierów, dziennikarzy, ale i pracowników biurowych, administracyjnych, kelnerów, sprz?taczki, lekarzy, pielęgniarki (zwi?zki zawodowe przegrały batalię o zakaz pracy sióstr bez etatu) i niewykwalifikowanych robotników.
W jednej z kro?nieńskich firm budowlanych operatorzy wózków widłowych niemal z dnia na dzień zostali zmuszeni do założenia własnych firm, ale robi? dokładnie to samo, co robili, pracuj?c na etacie. Sytuacje, gdzie całe 40-osobowe ekipy budowlane składaj? się z pracowników-firm, staj? się w Polsce reguł?.

O krok za daleko

W efekcie, jak szacuje GUS, 27 proc. ogółu pracuj?cych zawodowo, posiada własn? firmę. W ci?gu kilku lat pod względem produkcji samozatrudnionych przegonili?my liderów Europy: Grecję, Włochy, a wkrótce dogonimy Hiszpanię (gdzie jest ich prawie 40 proc.). W dotkniętej kryzysem Argentynie wskaĽnik ten wynosił aż 52 proc.! Samozatrudnieni robi? tam bardzo często to samo, co na etatach, zwykle za te same pieni?dze. Tyle że płac? mniejsze podatki i składki ubezpieczeniowe. Podobnie jest u nas. Już dzi? mamy prawie trzy razy więcej samozatrudnionych niż ?rednia europejska wynosz?ca 10,5 proc. Polska w statystykach przedsiębiorczo?ci wygl?da jak "tygrys Europy". - To jednak skutek nie rzeczywistej przedsiębiorczo?ci naszych rodaków, ale patologii - mówi ekonomista Andrzej Sadowski z Centrum im. Adama Smitha.
Stany Zjednoczone jako wzór liberalizacji rynku pracy, na który często powołuj? się politycy, posiadaj? tylko 8-proc. wskaĽnik samozatrudnionych. - Jestem dumny z ducha przedsiębiorczo?ci, jaki tkwi w tym narodzie - mówił były prezydent Aleksander Kwa?niewski podczas jednego ze swoich wyst?pień do narodu. Lecz to, co politycy nazywaj? przedsiębiorczo?ci?, socjolodzy zw? patologi?: - Je?li współpraca pomiędzy zleceniodawc? a zleceniobiorc? przebiega niezgodnie z przepisami, tzn. osoba zarejestrowana jako przedsiębiorca pracuje pod nadzorem i kierownictwem kontrahenta, to takie samozatrudnienie jest patologi? - twierdzi prof. Elżbieta Kryńska, socjolog z Uniwersytetu Łódzkiego. A do tego jest niezgodne z prawem.
Już 1/4 polskich przedsiębiorców łamie prawo pracy w ten sposób. Co im grozi? Kara finansowa, jak? może nałożyć Państwowa Inspekcja Pracy, czyli 500 zł. - Zmuszanie do przej?cia na samozatrudnienie osób pracuj?cych na stałe przez 8 godzin dziennie jest łamaniem prawa, na które PiS się nie godzi - mówi poseł Tadeusz Cymański. Lecz zapytany, co zamierza zrobić jego partia, aby samozatrudnienie ucywilizować, bezradnie rozkłada ręce. - Dzi? jeste?my bezsilni - mówi Cymański. - By zwalczyć patologie w zatrudnianiu, musieliby?my zmniejszyć obci?żenia ZUS.

Ratowanie przez pożeranie

Wysokich składek ZUS nie mog? tymczasem udĽwign?ć przedsiębiorcy, więc z cichym pozwoleniem państwa przerzucaj? ciężar obci?żeń dalej, czyli na pracownika. - Państwo zorientowało się, że wiele przedsiębiorstw nie jest w stanie ponosić wysokich kosztów pracy, i zareagowało. Tyle że dziwacznie, bo zamiast obniżyć te koszty, zaczęło tolerować obchodzenie przepisów. Najpierw przez najbardziej zdesperowanych, potem przez cwanych, w końcu przez wszystkich chętnych - dodaje Andrzej Sadowski.
Według Rafała Antczaka, ekonomisty z CASE, współtwórcy programu gospodarczego PO, takie rozwi?zanie, czyli samozatrudnienie chroni wiele firm przed bankructwem, tym samym ratuje miejsca pracy.
Ale prawda jest taka, że przedsiębiorcy wykorzystuj? te argumenty, aby zaoszczędzić. - Skoro konkurencja polikwidowała etaty i w ten sposób obniżyła cenę produktu, musiałem zrobić to samo - mówi Jarosław Wach z Katowic, wła?ciciel kilku barów. Dzi? przed menedżerami stoi jeden cel - budowanie konkurencyjno?ci firmy przez ograniczanie kosztów pracy, które w małych firmach dochodz? nawet do 70 proc. - Kto ich nie tnie z miejsca, stoi na gorszej pozycji - mówi Małgorzata Krzysztoszek z Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan.
Kiedy przedsiębiorca zastępuje ludzi maszynami lub pracownikami nieetatowymi, obniżaj? się jego podatki i obci?żenia socjalne. Je?li natomiast zatrudnia ludzi, zostaje ukarany zwiększonymi podatkami i kosztami ubezpieczenia pracowników. Kalkulacja jest zatem prosta. Firmy pozbywaj?c się etatowego balastu, mog? zaoszczędzić nawet 20 proc. wydatków, m.in. od kosztów rekrutacji i przeszkolenia poczynaj?c, poprzez koszty księgowo?ci, urlopów, zwolnień lekarskich, płatnych przestojów, a na odprawach zwi?zanych ze zwolnieniem kończ?c. Trudno wyobrazić sobie dzi? lepszy mechanizm wysysaj?cy pracowników z etatów. - Największym plusem zatrudniania pracowników-firm jest możliwo?ć dostosowania się do zmiennej koniunktury na rynku - uważa Andrzej Malinowski, prezes Konfederacji Pracodawców Polskich. - Mogę bez ponoszenia kosztów zatrudniać lub zwalniać, nie ponoszę kosztów utrzymania pracowników podczas przestojów i braku zamówień - tłumaczy.
To dlatego pracodawcy nie tylko polubili takie rozwi?zanie, lecz przestaj? także akceptować inne. 2/3 przedsiębiorców deklaruje, że nie będzie zatrudniać na etat, bowiem w ich przekonaniu etaty znikn? z rynku pracy.

Grzech gospodarki

W Polsce proces liberalizacji pracy stworzył patologię nie tylko prawn?, ale także moraln?. Dlatego zjawisko samozatrudniania niepokoi etyków i Ko?ciół. Biskup Kazimierz Nycz zmuszanie do przej?cia z etatu na działalno?ć gospodarcz? okre?lił jako pokrętne. - Czy czyste jest sumienie takiego przedsiębiorcy? Nie może on stawiać pod murem ludzi potrzebuj?cych pracy, by przeżyć. Ko?ciół domaga się tworzenia miejsc pracy, ale na uczciwych zasadach - mówi. Zdaniem biskupa Nycza, wymuszanie sa-mozatrudnienia jest grzechem okresu przej?ciowego, w jakim nadal znajduje się polska gospodarka. Podobnie uważa cały episkopat. W grudniu ub. roku biskupi polscy wystosowali list do wiernych na temat łamania praw pracowniczych. Zwrócili w nim uwagę, że takie zjawiska jak samozatrudnienie i umowy czasowe "powoduj? u człowieka niepewno?ć, stres, niszcz? spokój rodziny, odbieraj? nadzieję, a w rezultacie następuje gwałtowny wzrost depresji".
Etyk prof. Joanna Górnicka zapytana przez "Ozon" o moraln? ocenę przedsiębiorców wymuszaj?cych samozatrudnienie stwierdziła: - Mamy tu do czynienia z ewidentnym wykorzystywaniem człowieka będ?cego w sytuacji przymusowej. Pracodawcy wykorzystuj? przymus ekonomiczny, a to nie jest w porz?dku. To jest po prostu nieprzyzwoite.

Remedium na bezrobocie

Liberalizacja rynku pracy, a wraz z ni? samozatrudnienie, przywędrowała do Europy 20 lat temu z USA. Była nowoczesn? form? prowadzenia działalno?ci, sprawdzaj?c? się w usługach, dzięki której wysoko wykwalifikowany specjalista mógł obsługiwać kilka firm na raz (doradcy ubezpieczeniowi i finansowi, prawnicy, informatycy, konsultanci).
Polscy przedsiębiorcy pomysł szybko podchwycili, a kolejne rz?dy nowelizuj?c kodeks pracy, im sprzyjały.
Gdy w latach 90. powstawały pierwsze koncepcje poluzowuj?ce prawo pracy, podnoszonym przez polityków, przedsiębiorców i ekonomistów argumentem było zmniejszenie bezrobocia. Lecz, jak widać, liberalizacja w takim wykonaniu w najmniejszym stopniu problemu nie przezwyciężyła, chociaż jej gorliwi zwolennicy twierdz?, że gdyby nie ona, bezrobocie byłoby kilka procent wyższe. Według Rafała Antczaka ekonomi?ci nie wzięli pod uwagę zmiennych rynku. - Samozatrudnienie obniża bezrobocie tylko wtedy, gdy gospodarka szybko się rozwija - wyja?nia Antczak. Tak jak stało się to w Holandii i Hiszpanii. W latach 90. bezrobocie spadło tam odpowiednio o 7 i 13 proc. Ponieważ pojawiła się odpowiednia koniunktura na rynku usług.
W Polsce jak do tej pory samozatrudnienie nie stało się remedium na bezrobocie, lecz raczej na cywilizowanie szarej strefy. Bo własne firmy zakładaj? zwykle ci, którzy od dawna pracowali na własn? rękę, tyle że bez papierów.
Dzi?, aby wskaĽnik bezrobocia pikował w dół, trzeba zmniejszyć koszty pracy, a je?li państwo nadal chce brn?ć w stronę samozatrudnienia, to musi ułatwić ludziom zakładanie działalno?ci gospodarczej i maksymalnie upro?cić jej prowadzenie.
Kilka lat temu w Wielkiej Brytanii rz?d, by pobudzić mikroprzedsiębiorczo?ć, każd? now? jednoosobow? firmę obdarzył 5 tys. funtów i opłacał tzw. opiekunów, którzy pomagali nowym przedsiębiorcom w poszukiwaniu zleceń, w rachunkowo?ci i monitorowali ich działalno?ć. - Wła?nie, potrzeba nam dobrych pomysłów i drastycznego, a nie kosmetycznego obniżenia przez państwo kosztów pracy. Składki ZUS s? zbyt wysokie - konkluduje Antczak.

Grozi nam plajta ZUS

Co się stanie, gdy obci?żenia ZUS będ? tak wysokie jak dzi?, a jednocze?nie tak łatwo można będzie ich unikn?ć? Według Aleksandry Wiktorow, prezes ZUS, liberalizacja rynku pracy w obecnym kształcie za kilka lat dotknie bole?nie cał? gospodarkę. Na pladze lipnych jednoosobowych firm traci tak ZUS, jak i pracownicy-przedsiębiorcy. Zdaniem Wiktorow, 95 proc. samozatrudnionych odprowadza składki od minimalnego dochodu. Zatem, im więcej osób rejestruje działalno?ć gospodarcz?, tym mniej pieniędzy wpływa do systemu ubezpieczeń. W pewnym momencie trzeba będzie o kilkana?cie procent zwiększyć dotację budżetow?, aby system emerytalny nie run?ł. Już dzi? budżet państwa rocznie dopłaca 23 mld zł do FUS i 15 mld zł do KRUS. Prof. Marek Góra, twórca reformy emerytalnej z 1999 roku, zwraca uwagę na jeszcze jedno niebezpieczeństwo: - Opłacaj?cy minimalne składki na staro?ć otrzymaj? głodowe emerytury. Dzisiejsi samozatrudnieni za 20 lat będ? emerytowanymi biedakami - twierdzi profesor. To główny powód tego, że posiadaczom etatów tak trudno się z nimi rozstać.

Co, je?li nie to?

Barier? dla akceptacji pracy bez etatu jest niski poziom płac i zamożno?ci Polaków, co zniechęca do podjęcia zajęcia na krótki okres za czę?ć wynagrodzenia. Dowodem jest stosunkowo niski u nas odsetek pracuj?cych na niepełny etat, w granicach 10 proc., podczas gdy np. w Holandii dochodzi do 30 proc., a w Irlandii do 18 proc. W Polsce też nie występuje zjawisko dzielenia się prac?, popularne w Holandii, gdzie dwie osoby zatrudnione s? na jeden etat. A jest to ?wietny sposób na walkę z bezrobociem.
W Europie częstszym rozwi?zaniem niż samozatrudnienie jest wypożyczanie pracowników. S? oni zatrudnieni przez firmę zewnętrzn? i oddelegowani do pracy u konkretnego pracodawcy. W ten sposób - jak wyja?nia Michał Młynarski, ekspert z firmy doradztwa personalnego Hays - przedsiębiorca wynajmuj?c pracownika, nie ponosi żadnego ryzyka zwi?zanego z zakończeniem projektu, nie płaci odpraw itp.
Liderem w odchodzeniu od umów etatowych wszędzie na ?wiecie s? usługi. Zdaniem Małgorzaty Krzysztoszek, im większy będzie udział tego sektora w gospodarce, tym więcej będzie liberalizmu na rynku pracy, więcej umów czasowych, na czas okre?lony, pracy dorywczej. - To wynika ze specyfiki usług - dodaje.

Solidaryzm na czasie

Polska liberalizacja rynku pracy została jednak wypaczona, bo poszła znacznie dalej, niż zakładano. - Pracownik staje się w tym systemie niewolnikiem. Nam zależy, żeby jak najwięcej osób miało pracę na umowę, z prawem do urlopu, emerytury i pełnopłatnych zwolnień lekarskich - ostro oponuje przeciw nadmiernej liberalizacji Jerzy Langer, wiceprzewodnicz?cy Komisji Krajowej NSZZ "Solidarno?ć". - Nie może być tak, że drwale posiadaj?cy jedynie siekiery i piły zakładaj? własne firmy i pracuj? jak dawniej dla Lasów Państwowych - Langer przytacza ewidentny przykład patologii samozatrudniania.
- Nigdzie na ?wiecie nie ma przyzwolenia, aby w halach fabrycznych czy w urzędach publicznych pracowały jednoosobowe firmy - mówi profesor Kryńska. Przykładów patologii s? tysi?ce, lecz ?wiat się zmienia i coraz więcej osób będzie pozbawionych etatu. Trudniej będzie o pracę na czas nieokre?lony, z prawem do urlopu wypoczynkowego i macierzyńskiego, zwolnienia chorobowego lub też odszkodowania za wypadek przy pracy. Mimo wszystko nie można godzić się, by samozatrudnienie zdominowało polski rynek pracy. Przy założeniu, że polityka rz?du zmierzaj?ca do dalszego obniżania i uproszczenia podatków będzie konsekwentnie realizowana, należy oczekiwać od rz?dz?cych obniżenia kosztów pracy od pracowników etatowych. I to warunek niezbędny do pozbycia się patologii w zjawisku samozatrudnienia.
- Państwo musi co? z tym zrobić, stawki trzeba ujednolicić, reguły gry powinny być takie same dla wszystkich - przestrzega Bohdan Wyżnikiewicz z Instytutu Badań nad Gospodark? Rynkow?. - Na dłuższ? metę fikcji utrzymać się nie da.
[ żródło ]solidarnosc.org.pl

Poleć tego news'a
Podziel się z innymi: Facebook Google Live Reddit StumbleUpon Tweet This Yahoo
HTML:
Facebook - Lubię To:


Wygenerowano w sekund: 0.04
7,860,830 unikalne wizyty