Nowym przewodnicz?cym Solidarno?ci GMMP został Mariusz Król, którego poparło 39 z 72 delegatów obecnych 13 marca na międzyzakładowym zebraniu wyborczym. Jego kontrkandydat Robert Potempa dostał 32 głosy, a jedna osoba skre?liła na karcie wyborczej oba nazwiska. Wcze?niej rywalizuj?cy o przewodzenie międzyzakładowej Solidarno?ci przez najbliższe cztery lata zaprezentowali swoje plany i zamierzenia oraz odpowiadali na pytania delegatów. Sporo uwagi po?więcano rozwojowi zwi?zku, usprawnieniu przepływu informacji oraz reagowaniu na problemy zgłaszane przez membrów.

Zgodnie z zapowiedzi? o ponowny wybór nie ubiegał się Sławomir Ciebiera, który szefował naszej międzyzakładowej Solidarno?ci od pocz?tku jej istnienia. Dalsz? zwi?zkow? działalno?ć zamierza on prowadzić w strukturach regionalnych i dlatego ubiegał się jedynie o mandat delegata na WZD ?l?sko-D?browskiej Solidarno?ci. Otrzymał go niemal jednogło?nie (skre?liła go tylko jedna osoba) i razem z Mariuszem Królem, któremu powierzono drugi mandat delegata, będ? reprezentować Solidarno?ć GMMP na regionalnym walnym zebraniu.

Sporym wyzwaniem dla delegatów Solidarno?ci GMMP okazało się wyłonienie nowej komisji międzyzakładowej. Emocje wywołała już ustalenie jej liczebno?ci. Pocz?tkowo dwie propozycje – 35 i 27 osób – uzyskały takie samo poparcie zebranych (po 29 głosów), zdecydowanie dystansuj?c kompromisowy wniosek, przewiduj?cy 30 mandatów do obsadzenia. W drugiej turze głosowania minimaln? przewagę (36 do 35) uzyskała koncepcja komisji 35-osobowej.

Prawdziwe schody zaczęły się, gdy trzeba było j? wybrać. Na pocz?tek zgłoszono aż 61 kandydatów na komisjantów. Ubiegali się oni o 34 miejsca. Jedno przypadło bowiem automatycznie Mariuszowi Królowi, gdy został wybrany przewodnicz?cym międzyzakładowej Solidarno?ci. Nic zatem dziwnego, że przy takiej nadwyżce chętnych głosy się rozłożyły i w pierwszej turze do komisji wybrano tylko 28 osób. Najlepszym wynikiem w tym gronie mógł się pochwalić Adam Posmyk, który jako jedyny przekroczył pół setki głosów. Poparło go 54 z 72 delegatów. Oddali oni jednak tylko 67 ważnych głosów. Pięć osób najwyraĽniej pomyliło się i na kartach wyborczych skre?liło mniej niż 27 nazwisk.

W kolejnych turach wyborów kandydatów było dwa razy więcej niż pozostałych do obsadzenia miejsc. Głosy nadal się jednak skutecznie rozkładały. W drugim głosowaniu wyłoniono tylko dwóch dodatkowych członków komisji, a w trzech kolejnych po jednym. Ostatecznie po pięciu turach wyborczych cały czas pozostawał jeden vacat, który zdecydowano się pozostawić. Zgodnie z ordynacj? wyborcz? obsadzenie tego miejsca wymagało rozpoczęcia całej procedury, pocz?wszy od zgłaszania kandydatur.