Nawigacja

Aktualnie online

-> Gości online: 2

-> Użytkowników online: 0

-> Łącznie użytkowników: 60
-> Najnowszy użytkownik: wojtek

Ostatnie artykuły

Polecamy

Tygodnik Sląsko Dąbrowski

Tygodnik Solidarność

Krewniacy

Grosik

Fundacja Kolosy

Zobacz statystyki

Twój adres IP

18.116.27.229

Ostatnie zdjęcie

Przetłumacz stronę


Losowe zdjęcie

Najczęściej czytane

Najchętniej pobierane

Powitanie

Lotne wsparcie czy zamęt?

Lotne wsparcie czy zamęt?

Pracownicy montażu głównego od dłuższego czasu zmagają się z problemem bardzo wysokiego – i ciągle „podkręcanego” – tempa pracy przy realizacji swoich zadań. Dosłownie brakuje czasu na chwilę oddechu pomiędzy operacjami, zaś między stacjami trzeba biegać „wykręcając” czasy w granicach rekordu życiowego. Każda bowiem sekunda jest obecnie na przysłowiową wagę złota. Służba BHP oraz kierownictwo wydziału „stają na głowie”, by sprostać zaleceniom swoich zwierzchników. To jednak odbija się na wszystkich – zwłaszcza liniowych pracownikach – którzy muszą daną część zamontować szybko i poprawnie. Jednocześnie dbając o swoje i cudze bezpieczeństwo.

Nie jest to bynajmniej proste. Zwłaszcza w sytuacji, gdy w jednym samochodzie montaż na tej samej stacji przeprowadza jednocześnie siedmiu pracowników. Do tego w przypadku pojazdów wyposażanych w dodatkowe opcje dochodzi kwestia nieustannego braku czasu, który zdecydowanie nie sprzyja precyzyjnemu i sprawnemu wykonywaniu operacji. I nie chodzi tu o ułamki sekund, jak czasem się zdarza w sporcie.

Ostatnio na ten poważny problem zwrócili kolejny raz uwagę społeczni inspektorzy pracy – Sebastian Garbacik i Michał Wierzbicki – przedstawiają dane dotyczące czasów potrzebnych na wykonanie stawianych (i wymaganych od pracowników) zadań w odniesieniu do aktualnego tempa linii. Wynika z nich, że w przypadku niektórych opcji technologiczne, wynikające z dokumentacji czasy operacji, po z sumowaniu są dłuższe nawet o połowę od tempa (taktu) linii.

Mamy zatem na montażu swoiste zakrzywienie czasu, które realnie ma mocno negatywny wpływ nie tylko na ergonomię i bezpieczeństwo pracy, ale także jej jakość. Jak bowiem mawiał słusznie klasyk „praw fizyki pan nie zmienisz” i nie da się w nieskończoność skracać czasów operacji.

Rozmowy na ten temat już w zeszłym roku prowadził zakładowy społeczny inspektor pracy, Marian Kaim z (ówczesnym) szefem montażu. Uzgodniono wówczas wprowadzenie na linię tzw. lotnych pracowników, którzy mieliby wspierać montaż w newralgicznych punktach, przy bardziej wymagających opcjach wyposażenia.

Rozwiązanie to ma być właśnie wdrażane na wydziale montażu. Trudno, jednak dziś powiedzieć, czy faktycznie pozwoli ono rozwiązać problem, czy przy obecnym tempie linii oraz obciążeniu zadaniami, tylko spowoduje dodatkowy zamęt.


Poleć tego news'a
Podziel się z innymi: Facebook Google Live Reddit StumbleUpon Tweet This Yahoo
HTML:
Facebook - Lubię To:


Wygenerowano w sekund: 0.05
8,174,149 unikalne wizyty